Najpierw była opowieść człowieka, na którego kartel wydał wyrok śmierci. Jego relacja unaoczniła mi, jak naprawdę wygląda walka z kartelami, jak rozległe są ich powiązania i jak potężna ich władza. Potem była podróż do Juarez, gdzie wraz z miejscowym dziennikarzem śledczym szukaliśmy wątków łączących zbrodnie, które w tym miejscu zdarzają się codziennie, a których motywem jest ciągła walka o dominację nad przemytem narkotyków.
Plonem pracy w Meksyku były reportaże "Meksykańska piła", "Nie ma bohaterów" oraz "Juarez. Dzień z życia miasta śmierci". Zostały opublikowane w książce "Biały szlak".
Reportaże opublikowane w zbiorze Biały Szlak z Meksyku i Peru to:
Senderyści: Huanta i Tingo Maria, Peru – Komunistyczna partyzantka Sendero Luminoso w latach 80. opanowała ponad połowę terytorium Peru. Do dziś rebelianci nie zniknęli. Zostało ich kilkuset, a zamiast rewolucją, zajęli się współpracą z producentami narkotyków i okazyjnymi atakami na posterunki policji. Porywają też dzieci, które przymuszają do pracy w fabrykach kokainy, a gdy podrosną, uzbrajają i wysyłają do walki na pierwszej linii terrorystycznej wojny.
Reportaże opublikowane w zbiorze Biały Szlak z Meksyku i Peru to:
To miał być tekst o roboczym tytule „Dwa życia, dwie śmierci”: O pewnym policjancie którego zamordowali bandyci i o pewnym młodym człowieku zamordowanym przez policjantów. Głęboki kryzys gospodarczy, korupcja i przemoc pogrążyły Brazylię. Fawele na powrót zagarnęły uzbrojone gangi, konfrontując się z brutalnymi działaniami władz. Na drogach konwoje transporterów opancerzonych i strzały, które stały się codziennością. Zebrałem wiele mrocznych opowieści. O policjantach mordujących cywilów, favelados postawionych na środku linii frontu. Badałem mechanizmy działania narkotykowych frakcji z Rio oraz paramilitarnych milicji, powiązanych z sektorem siłowym.
Reportaże i historie o Rio de Janeiro zostały opublikowane w książce
Miasto Gangów - Ukryte światy Rio de Janeiro.
Awdiejewka, miasteczko na linii frontu pod Donieckiem. Okopy, bloki osiedli pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim i rozmowy z żołnierzami.
To sami zwykli ludzie. Andrej był w cywilu weterynarzem, teraz zdezelowanym ambulansem zwodzi rannych z frontu. „Chan” miał restaurację w Kijowie. Gdy zaczęła się wojna, zostawił interesy i pojechał walczyć. Siergiej rzucił poukładane życie w Rosji, aby wrócić na Ukrainę i bronić swojej rodzinnej wsi. „Artystę” powołali do wojska i trafił w kocioł w którym zginął niemal cały jego oddział, a sam obudził się w kostnicy. On też wrócił na ochotnika.
Los Angeles nie jest miastem aniołów, ale leżące za jego granicami Compton w latach 90. można było określić miastem piekielnym. Gangi i ich krwawe porachunki, masowy handel narkotykami który biedaków czynił milionerami a potem zniszczył całe pokolenie. Opowieść byłego gangstera Hodariego przybliża te gwałtowne czasy.
Jak powiedział Hodari:
" Nikt nikogo nie bierze na siłę do gangu. Sam trzęsiesz się, żeby cię wzięli. Bo chcesz te samochody, chcesz złoto, chcesz dziewczyny, chcesz pieniądze. I musisz chcieć tego wystarczająco mocno, aby być gotowy oddać za to życie lub wolność. Więc stajesz do walki, a na ciebie idzie sześciu czy siedmiu mocnych chłopaków. Atakują wszyscy jednocześnie, leją bez litości. Musisz się bronić i to tak, aby jeszcze uszkodzić paru z nich. A oni będą bili i kopali, i nie wybaczą jeśli się poddasz i zaczniesz skomleć. "
Eksplozje rurociagów, zrujnowane osady, powszechny terror to rzeczywistość najbardziej zasobnej w złoża ropy prowincji Kolumbii.
Reportaż w Arauce uzmysłowił mi, jak wygląda wojna o dostęp do złóż „czarnego złota” w odległych rejonach krajów trzeciego świata. Kiedyś Arauca była tropikalnym rajem. Dziś rzeczywistość to eksplozje bomb, rebelianci, wymuszenia i długi na 770 kilometrów ropociąg, o który toczy się gra.
Reportaż był opublikowany w tygodniku Polityka (13/2007), stał się też inspiracją dla napisania książki Zasady wojny.
Wywiady z płatnymi zabójcami, którzy od czasów Pablo Escobara trzęsą kolumbijskim Medellin. Próba zrozumienia tych, którzy oddali się kulturze przemocy i pogodzenia z własną śmiercią, stając się wykonawcami narkotykowych lordów.
Carlos Andres to na pierwszy rzut oka chudy, sympatyczny chłopaczek, wygląda jak grzeczny gimnazjalista. Gdyby wszedł, z tym swoim niepewnym uśmiechem, unikając patrzenia w oczy, taki jakiś fajtłapowaty do pierwszej lepszej knajpy, to mógłby wzbudzić tylko drwiny.
Ale pierwsze wrażenie nie może być bardziej mylące. Carlos nawet nie umie policzyć, ilu ludzi zabił w życiu. Jest byłym sicario, jednym z doświadczonych płatnych zabójców z Medellin. Jego ciało pokrywają liczne blizny po postrzałach. Największą, po pocisku który przeorał szczyt jego czaszki, ukrywa pod niebieską czapką bejzbolówką. Pokazuje te blizny z dumą. "Ta jest z Comuna 7, a ta z Comuna 13" - wywołuje z pamięci nazwy dzielnic, w których toczył gangsterskie bitwy.
Nikt nie wie, co stało się z Chachapoyas. Ten mityczny prekolumbijski lud słynął ze swoich wojowników i czarowników, zostawił kilkadziesiąt kamiennych miast na szczytach gór, a gdy nadeszli konkwistadorzy, jakby rozpłynął się w powietrzu.
Dziś te tereny w prowincji Amazonas nazywane są „krainą mgieł”, bo niemal zawsze panuje w nich deszczowa pogoda, jak i tajemniczy nastrój. W dwóch wyprawach w głąb Chachapoyas poszukiwałem pozostałości dawnej cywilizacji.
W wyprawie Klubu Darien w 2011 roku udało nam się odkryć ruiny miasta Chachapoyas nieznane do tej pory archeologom.
Czasy dzikiego zachodu się skończyły, lecz świat wciąż pełen jest miejsc, którymi włada gorączka złota. Z dala od kontroli władz, śpiąc z bronią pod poduszką i żyjąc snem o odkryciu bogactwa.
Odwiedzałem wioski niezależnych poszukiwaczy w dżunglach Borneo, Kolumbii i w górach Peru. Powstał z tego tekst dla Focusa. Te miejsca rozsiane po świecie łączy jedno: To wioski niczym z dzikiego zachodu, do których ściągają ludzie rozpaleni wizją odnalezienia złotego runa ale i prowadzenia życia zgodnego z prostymi zasadami.
Jak powiedział mi John, poszukiwacz z Borneo,
" Nie zamieniłbym tego na nic innego, bo to jest prawdziwe ŻYCIE. Wolność i natura. Bycie panem swojego losu. Tu wszystko jest na swoim miejscu, tak jak ma być. "
Peszawar to stolica pasztuńskich klanów – od zawsze niezależnych, bitnych i dobrze uzbrojonych. To też miasto szmuglerów, handlu bronią, narkotykami, obozów uchodźców i koranicznych szkół, w których werbuje się ochotników do dżihadu.
" W sklepie z haszyszem naładowane kałasznikowy stoją pod każdą ścianą. Dla bezpieczeństwa, wyjaśnia przewodnik. Czterech sprzedawców, rozpostartych na sofach, pali skręty. Wszyscy należą do jednego klanu, tego samego, co przewodnik. Rekomendacja pobratymca to jedyny sposób na bycie zaakceptowanym w tym świecie. "
Nie było w Afganistanie większego pana wojny, niż Ismael Khan, "Lew Heratu". Jego życie upłynęło na niezliczonych wojnach przeciw ZSRR, talibom i pomniejszym watażkom.
Historia życia tego człowieka odzwierciedla trudne losy Afganistanu: ciągłe odpieranie obcych najazdów i walka o przetrwanie. Jego koleje losu to niczym spełnienie słów powiedzenia „My Afgańczycy mamy tylko wolność i honor”. Reportaż o życiu Ismaela Khana i historii jego miasta Heratu był opublikowany w „Polityce”.
2024 © Łukasz Czeszumski - autor książek, powieści i reportaży
realizacja: icube.pl